Dzisiaj trochę o akcjach, a właściwie
o ich pierwokupie. IPO Inpostu. Jeśli ktoś nie kojarzy to wystarczy
podejść do któregoś z paczkomatów lub może kiedyś otrzymał
list z metalową blaszką, Ba !
nawet wyprali mi marynarkę w związku z nową usługą
„pralniomatów”....tak, to właśnie oni. Do jakiegoś
czasu nawet nie wiedziałem , że swoje usługi kierują również na
zagraniczne rynki.
W jednym z postów o inwestorach
giełdowych wspomniałem o Peterze Lynchu, który zainteresowanie
spółkami opierał na tym co jego najbliżsi lubili. Dokładny opis tutaj. Moja małżonka postąpiła w identyczny sposób. Lubi
korzystać z paczkomatów i dowiedziawszy się, że Inpost wchodzi na
giełdę, aby sfinansować dalsze inwestycje zagraniczne, od razu
podesłała mi prospekt emisyjny.
Plany są, umowy z innymi firmami na
przesyłki są, płynność jest...”Jak chcesz to inwestuj.
Powiedziałem.”. I tak też się stało. Muszę powiedzieć, że to
mój pierwszy raz, gdy biorę udział w IPO, zawsze jest ekscytująco,
gdy się coś robi pierwszy raz ;). Zapisałem nas wczoraj i czekam
na pierwszą emisję, która jest 30.09.2015
Niektórzy, z tego co piszą na
blogach, inwestują w IPO, aby już po paru minutach lub godzinach
móc albo cieszyć się zyskiem, albo szybko zmykać z rynku, gdy
cena zacznie czuć grawitację. My skupiliśmy się na znacznie
dłuższym terminie. Może udział w tym miała wycena spółki
matki, która pięła się w górę. Czas pokaże. Niedługo też ma
się rozstrzygnąć sprawa dotycząca dostarczania przez Inpost
poczty sądowej. Decyzja ta, może albo wywindować cenę w górę,
albo zdołować ją na pewien czas, w każdym razie będzie to jedna
z kluczowych informacji nadchodzących dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz