środa, 23 września 2015

Mój pierwszy raz. IPO Inpostu

Dzisiaj trochę o akcjach, a właściwie o ich pierwokupie. IPO Inpostu. Jeśli ktoś nie kojarzy to wystarczy podejść do któregoś z paczkomatów lub może kiedyś otrzymał list z metalową blaszką, Ba ! nawet wyprali mi marynarkę w związku z nową usługą „pralniomatów”....tak, to właśnie oni. Do jakiegoś czasu nawet nie wiedziałem , że swoje usługi kierują również na zagraniczne rynki.

W jednym z postów o inwestorach giełdowych wspomniałem o Peterze Lynchu, który zainteresowanie spółkami opierał na tym co jego najbliżsi lubili. Dokładny opis tutaj. Moja małżonka postąpiła w identyczny sposób. Lubi korzystać z paczkomatów i dowiedziawszy się, że Inpost wchodzi na giełdę, aby sfinansować dalsze inwestycje zagraniczne, od razu podesłała mi prospekt emisyjny.

Plany są, umowy z innymi firmami na przesyłki są, płynność jest...”Jak chcesz to inwestuj. Powiedziałem.”. I tak też się stało. Muszę powiedzieć, że to mój pierwszy raz, gdy biorę udział w IPO, zawsze jest ekscytująco, gdy się coś robi pierwszy raz ;). Zapisałem nas wczoraj i czekam na pierwszą emisję, która jest 30.09.2015

Niektórzy, z tego co piszą na blogach, inwestują w IPO, aby już po paru minutach lub godzinach móc albo cieszyć się zyskiem, albo szybko zmykać z rynku, gdy cena zacznie czuć grawitację. My skupiliśmy się na znacznie dłuższym terminie. Może udział w tym miała wycena spółki matki, która pięła się w górę. Czas pokaże. Niedługo też ma się rozstrzygnąć sprawa dotycząca dostarczania przez Inpost poczty sądowej. Decyzja ta, może albo wywindować cenę w górę, albo zdołować ją na pewien czas, w każdym razie będzie to jedna z kluczowych informacji nadchodzących dni.

sobota, 12 września 2015

Kredyt kupiecki i skonto.

Zacznę od wyjaśnienia tych terminów prostym językiem. Kredyt kupiecki to nic innego jak możliwość odroczenia płatności za dostarczony towar. Przydaje się on firmom z dużym zapotrzebowaniem na towar przez klientów. Prosty przykład. W mieście otworzyła się nowa hinduska restauracja, która zaprosiła do siebie całe miasto. Niestety jedzenie było nieświeże i 2/3 miasteczka nie wychodziła z WC przez najbliższe dwa ni. Sklep dzwoni do hurtowni, bo na półkach brakuje papieru toaletowego. Hurtownia dostarcza towar i fakturę z dwu tygodniowym termin płatności. Sklep narzuca swoją marżę i sprzedaje potrzebującym klientom. Przychodzi czas na zapłatę należności. Do tego czasu papier zostaje błyskawicznie wykupiony ze sklepu, przez co właściciel sklepu nie musiał wykładać ani złotówki na towar, ponieważ został on opłacony z zysków ze sprzedaży. Przez takie działanie kupujący nie musiał posiadać kapitału, aby opłacić towar i na tym zarobić. Czysty przykład jak zarobić nie mając pieniędzy :)

Skonto, czyli dodatkowe upusty.

Czasem taka hurtownia może powiedzieć do kontrahenta, że jest możliwy do uzyskania rabat cenowy pod warunkiem, że należność za towar zostanie uregulowana szybciej lub natychmiastowo przy odbiorze. W tym przypadku trzeba już pewnych obliczeń, aby sprawdzić czy skorzystanie z tego rabatu będzie dla nas opłacalne. Często bowiem przy takich rozważalniach jest brana pod uwagę możliwość zaciągnięcia kredytu, co umożliwi uzyskanie natychmiastowej korzyści w postaci rabatu cenowego.

Przykład :

Mamy możliwość zakupu samochodu na rynku wtórnym za 5000 zł z miesięcznym odroczeniem płatności. W przypadku uregulowania należności w ciągu tygodnia mamy prawo skorzystać z 8% skonta ( rabatu ). Co jest dla nas korzystniejsze : skorzystanie z odroczonego terminu i zapłatę 5000 po miesiącu, czy też opłatę w ciągu tygodnia ( z praktyki jest to ostatni dzień wymaganego terminu ) i skorzystanie z rabatu, poprzez zaciągnięcie kredytu na 48% w skali roku?

Suma skonta ( rabatu ) to : 5000 zł * 8% = 400 zł. Należność pieniężna wynosi zatem 4600 zł. Tyle potrzebujemy gotówki. Termin odroczenia mamy 30 dni, minus termin, gdy zostanie nam przydzielony rabat, czyli 7. Zostają nam 23 dni różnicy. Te wyliczenia są nam potrzebne, gdyż możemy posiłkować się kredytem bankowym i sprawdzić czy jego koszty będą mniejsze niż uzyskany rabat, ponieważ tylko wtedy będzie się nam opłacał cały zabieg. Liczymy.

Kwota pozostała do zapłaty * oprocentowanie kredytu * dni do spłaty
100 % * 365 dni

czyli :

4600 zł * 48% * 23 dni
100% * 365 dni

To nam daje wynik : 139,13 zł.

Z tego przykładu wynika, że opłaca się wziąć kredyt na kwotę 4600 zł i spłacić ją w 23 dni. 400 zł rabatu – 139,13 zł kosztów kredytu daje nam 260, 87 zł zysku na tej operacji.

poniedziałek, 7 września 2015

Czy wojna jest opłacalna?


Niektórzy twierdzą, że tak, ale skupiają się wyłącznie na "zbitej szybie" do obejrzenia tutaj : Mit zbitej szyby.  Z tym faktem, że zbita szyba działa, najczęściej zgadzają się osoby, które  mają trudności z przekwalifikowaniem się, pełne strachu o nadchodzące jutro, no bo co zrobi szklarz jak wszystkie szyby będą nie tłukące się ?  Oczywiście zgadzam się z tym, że to mit, tak jak uśrednianie straty na rynku. Uśredniamy raz, drugi, trzeci, bo może w końcu odbije i uda nam się wyjść przynajmniej na zero. Moim skromnym zdaniem tą energię i produktywność można przełożyć na inne cele. Zawsze znajdzie się jakiś cel do którego można dążyć.

Ale ja nie o tym...

Wojna może być opłacalna też na inny sposób.  Załóżmy, że jeden dolar kosztuje 4 zł ( dla uproszczenia ) i zaciągamy pożyczkę w złotówkach w wysokości 100.000 zł, co daje nam ok. 25.000 $. Załóżmy, że do naszych granic dociera konflikt zbrojny. Co się dzieje z naszą gospodarką, z walutą? Spada. W ciągu miesiąca różnica jest 50%. Co to nam daje? Jeden dolar kosztuje teraz 8 zł i 25.000 $ *8 zł = 200.000 zł. Spłacamy dług i zostaje nam 100.000 zł zysku brutto. Całkiem lukratywny interes.  

Schemat :

Aby wszystko się udało na początku musimy wytworzyć deficyt na naszym koncie : krótka sprzedaż akcji, waluty lub po prostu  pożyczka w tej walucie. Następnie doprowadzić do dewaluacji, spadku, ogólnie obniżenia jej wartości. Na koniec odkupienie akcji, kontraktów lub spłata zobowiązań.

Wystarczy przyjrzeć się cenie Ukraińskiej Hrywny do Polskiego Złotego. Pomijając już ten ciągły spadek, zwróćcie uwagę na ostatnie miesiące. Przecena 50%. Mankamentem jest to, że banki w Polsce mogą być niechętne w udzielaniu kredytów w tej walucie, pomimo tego, że my znamy ryzyko związane z ruchami kursowymi. Dużo łatwiej będzie nam zaciągnąć zobowiązania bezpośrednio na miejscu w danym państwie od lokalnych banków lub firm pożyczkowych. 

Pozostaje jeszcze kwestia moralna.  Wszakże to co tutaj opisałem jest powiązane z krzywdą drugiego człowieka. Za spodkiem tych cen kryją się zwolnienia z pracy, upadki firm, przemoc i rozlew krwi. Pozostaje mi tylko i wyłącznie, waszym sumieniom i wam pozostawić ocenę tej sytuacji i sposobu na powiększenie kapitału.


sobota, 5 września 2015

Cykl inwestorzy giełdowi : Larry Williams

Larry Williams legendarny zwycięzca mistrzostw świata w tradingu „Robbins World Cup Trading Championship” rok 1987.Zawody trwały okrągły rok i Larry zajął pierwsze miejsce z wynikiem 1,1 mln USD. Wszyscy zawodnicy startowali z kwotą 10 tys. USD. Niby nic dziwnego... w obecnych konkursach FX wykręca się lepsze wyniki. Tyle tylko, że zawodnicy grali swoimi prawdziwymi pieniędzmi.

Imię i nazwisko : Larry Williams
Urodzony : 06.10.1942 Montana USA
Wykształcenie : ukończony uniwersytet ( brak danych o nazwie )
Charakterystyka
inwestowania : Techniczna

Do ciężkiej pracy w fabryce skutecznie zniechęciła go praktyka w rafinerii siarki, gdzie pracował jego ojciec. Już wtedy założył, że chce innego życia, niż robotnik etatowy. Co do samej spekulacji, od małego lubił hazard. Zakładał się nawet z kolegami z podwórka o wypadnięcie reszki lub orła.
Najbardziej nakręcała go możliwość zarobienia dużych sum pieniędzy, na krótkoterminowych ruchach dziennych. Możne powiedzieć, że był zapalonym daytraderem. Aby mógł swobodnie poruszać się po rynku wybrał kontrakty terminowe i rynki towarowe, czyli najbardziej płynne instrumenty.

Williams jest wielkim zwolennikiem analizy technicznej, czyli wykresów i wskaźników. Na pewno co niektórzy z was kojarzą wbudowany w MT4 oscylator %R Williamsa. Jest to jego autorski wskaźnik, który opracował parę lat po zakończeniu szkoły.

Na swojej stronie Larry proponuje parę darmowych lekcji tradingu na kontraktach i towarach. Www.ireallytrade.com. Według niego do opanowania daytradingu prowadzą trzy kroki :

  1. Aby nauczyć się podstaw gry, wystarczy nam 30 minut dziennie. Nie będzie to nam przeszkadzało w codziennych czynnościach a możemy dzięki temu pod szlifować podstawy.
  2. Swing-trade – coś pomiędzy daytradingiem a trend tradingiem.
  3. Daytrading – największe ryzyko, ale też największe zyski. Radzi, aby zacząć poruszać w takiej ramie czasowej z co najmniej rocznym doświadczeniem w tradingu.

Jego najważniejsze zasady inwestycyjne :

It's all about survival. Jego zdaniem spekulacja jest bardzo ryzykowna. Nie polega na tym aby wygrać czy też przegrać, ale na tym aby utrzymać się na rynku. Przetrwać wszelkie wahania.

Ultimately this is an emotional game – always hasn been, always will be. Tam, gdzie pojawiają się duże pieniądze – duże wygrane – ludzie przestają logicznie myśleć. Górę biorą emocje, szybsze bicie serca. Nie da się wyeliminować całkowici emocji z inwestowania.

Greed prevails – proving you are more motivated by greed than fear and understanding the diference. Ogólnie na rynku panują dwie emocje. Strach i chciwość. Jeśli kieruje nami strach przy inwestowaniu np. strach przed marnym życiem na emeryturze, czy też obawa, że nigdy nie uwolnimy się od pracy na etacie, to zaczniemy popełniać błędy. Tak samo jak strach przed zajęciem pozycji, czy też strach przed stratą pieniędzy. Chciwość w tym przypadku jest dużo lepszym rozwiązaniem. Niestety chciwość ma za sobą cień w postaci nadziei. Gdy wchodzimy na rynek z chciwością, mażymy o super autach, o wycieczkach, o daniu w mordę szefowi i wygarnięcia tego wszystkiego co zawsze się chciało powiedzieć, ale się nie mogło ;), i niestety jest to świat marzeń, nierealny. Ludzie tracą dorobek swojego życie przez zbyt ryzykowną grę.

Larry jest nie tylko skutecznym traderem, ale też skutecznym trenerem. Nauczył swoją córkę swojego systemu i ona również wygrała ten sam konkurs tyle, że parę lat później, z wynikiem 1000%.

Wszelkie materiały : książki, video, darmowe lekcje znajdują się na jego stronie, którą podałem wyżej.


czwartek, 3 września 2015

Cykl inwestorzy giełdowi : Richard Dennis

Richard Dennis skupiał się na rynku terminowym i zasłynął jako założycieli tajemniczej grupy Żółwi, który był swego rodzaju eksperymentem i zakładem dwóch traderów.

Imię i nazwisko : Richard Dennis
Urodzony : 01.1949 USA
Wykształcenie : DePaulo University in Chcago
Charakterystyka
inwestowania : techniczna

Richard zaczął swoją karierę inwestycyjną od pasma porażek. Jak on to sam określał : do 21 roku życia zrobiłem wielokrotnie każdy możliwy błąd, jaki można było popełnić na giełdzie.

Pierwszy kapitał uzyskał od rodziny w wysokości 2000 $ z czego 1600 $ kosztowało go miejsce na parkiecie na Mid America Exchange. Z prostego rachunku wychodzi, że na sam trading zostało mu 400 $ z których do 25 roku życia uzyskał pierwszy milion. Po paru trafnych i dobrze przewidzianych inwestycjach np. w związku ze skupowaniem przez ZSRR od USA zboża, trafnie przewidział boom na kontrakty opiewające na ten surowiec. W latach '80, z jego początkowych 400 $, uzyskał ponad 200 milionów $.

Niektórzy z was mogą pamiętać pewien film z Eddim Murphym, gdzie dwóch ekscentrycznych milionerów zakłada się o jednego dolara, że z żebraka zrobią zamożnego człowieka, a zamożny człowiek stanie się żebrakiem. Do podobnego zakładu doszło między Richardem Dennisem a Williamem Eckhartdtem. Zdaniem Richarda istnieje możliwość stworzenia grupy ludzi całkowicie pozbawionych doświadczenia giełdowego tak, aby mogli oni zacząć sukcesywnie zarabiać pieniądze na spekulacji. W skrócie, czy inwestowania można się nauczyć i to w ciągu zaledwie dwóch tygodni. Okazało się, że eksperyment zakończył się wielkim sukcesem. Żółwie zaczęły odnosić bardzo dobre rezultaty a najwybitniejszym z nich był zaledwie 19-letni świeżo upieczony maturzysta, który w pierwszych tygodniach z 100 tys. $ uzyskał 78% zwrotu. Reszta, czyli 22 osoby, miały trochę mniejszy wynik, jednak średnia całej grupy w skali roku to 80%! Całkiem nieźle jak na ludzi, którzy z inwestowaniem, czy też spekulacją, nie mieli wcześniej do czynienia. Eksperyment został zakończony w roku 1988. Nie będę rozpisywał się w szczegółach na jego temat. Dla chcących dowiedzieć się więcej zachęcam do zapoznania się z książką „ Droga Żółwi”. Mogę tylko dodać, że stosowany system nie był wróżeniem z fusów, czy czarną magią. Opierał się na dobrze nam znanych w dzisiejszym świecie tradingu : konsekwencji, szybkiemu cięciu strat i podążaniu za trendem. Sam autor grupy głośno powątpiewał w analizę fundamentalną i był jej przeciwnikiem uważając, że gdy jakaś informacja staje się powszechnie dostępna, nie ma dla spekulanta żadnej wartości.

„Zawsze twierdziłem, że można opublikować zasady Żółwi w gazetach, a i tak nikt by się ich nie trzymał. Kluczem jest konsekwencja i dyscyplina. Każdy może stworzyć zestaw reguł w 80% tak dobrych jak te, które my przekazaliśmy uczestnikom eksperymentu. Ale danie ludziom pewności, tak żeby trzymali się tych zasad, nawet jeśli sprawy nie idą po ich myśli, jest o wiele trudniejsze”.

To tyle jeśli chodzi o tego inwestora. Sam zresztą unikał gazet i wywiadów, nie dając mediom sposobności do rozgłoszenia jego życia. Oczywiście zapraszam jeszcze raz chętnych do zapoznania się z całą historią ekperymentu opisanego w książce pt. „Droga Żółwi”. Jeśli będziecie chcieli, mogę opublikować w paru punktach główne zasady systemu inwestycyjnego Żółwi.

środa, 2 września 2015

Cykl inwestorzy giełdowi : Jesse Livermore



Imię i nazwisko : Jesse Livermore
Urodzony : 26.07.1877 USA
Wykształcenie : brak
Charakterystyka
inwestowania : techniczna


Już niedługo po swoich 14 urodzinach zatrudnił się w domu maklerskim Paine Webber w Bostonie i pracował tam jako osoba, która odczytuje ceny akcji z „ticker tape”, oraz zapisuje je tablicy, aby widzieli je inwestorzy. Od początku wykazywał niezwykłe zdolności. Podczas przerw w pracy często chodził do „bucket szkops” - miejsc w których spekulanci zakładali się o cenę akcji, nie zawierając rzeczywistych transakcji. Drugą stroną zakładu był bucket shop. Można to porównać do bliżej znanych nam brokerów MM. Dzięki umiejętnościom czytania taśmy z notowaniami, Jesse szybko zraził do siebie właścicieli bucket shopów, ponieważ wygrywał z nimi bardzo często. Jego dochody, które uzyskiwał ze spekulacji, znacznie przewyższały miesięczny dochód z domu maklerskiego. Jego kariera w tym miejscu dobiegła końca, gdy szef Paine Webber zauważył, że Jesse więcej czasu poświęca własnym inwestycjom, niż skupia się na pracy. Livermore wybrał więc inwestowanie na własną rękę.

Po tym jak Bostońskie bucket shopy odmówiły mu możliwości spekulacji, przeprowadził się do Nowego Jorku. Jednakże, tam już grał w domach maklerskich, gdzie zawierano transakcje na rzeczywistym rynku. Jego system się tam nie sprawdzał, ponieważ były opóźnienia w czasie realizacji zleceń i przekazywania informacji o cenach na Wall Street. W przeciągu pół roku utracił cały kapitał inwestycyjny, który wynosił 1000 USD ( na dzień dzisiejszy jest to kwota rzędu 20000 USD)

W międzyczasie zdążył odrobić straty przenosząc się do innego miasta, gdzie tamtejsze bucket shopy nie znały go na tyle dobrze, aby odmówić mu realizacji zleceń.
Został rozsławiony po akcji w 1907, gdy podczas dnia tradingowego zajął pozycję krótką i z 250 tyś.$ uzyskał 3 miliony $. Niektórzy nawet oskarżali go o wywołanie krachu na giełdzie. Nie długo po swoim spektakularnym sukcesie złamał swoje zasady i zaczął inwestować z innymi osobami. Na skutek współpracy z Thomasem Percy'm utracił 90 % kapitału. W lutym 1914 był zmuszony ogłosić bankructwo.

Równocześnie Jesse dbał o swoje zdrowie. Odpowiednio się odżywiał i ćwiczył, wierząc, że w zdrowym ciele zdrowy duch. Wstawał o 6 i kładł się o 22 w celu zachowania skupienia. W trakcie porannego przeglądu pracy, często wpadał na nowe pomysł inwestycyjne.

W 1939 wydał na świat książkę dotyczącą spekulacji „How to trade in stocks”. W książce Jesse wychwala spekulację, którą uważał za niezwykłą grę, nieodpowiednia dla leniwych i głupich ludzi.

Jesse lubił samotnie podejmować decyzje inwestycyjne. Tylko dwa razy posłuchał rad przyjaciela i dwa razy na tym stracił. Podobnie też jak William Gann twierdził, że historia lubi się powtarzać, gdyż natura ludzka jest niezmienna. Jednak w przeciwieństwie do niego nie łączył spekulacji z astrologią. Porównywał też spekulację do edukacji lekarza – w obu przypadkach niezbędna jest wiedza teoretyczna, ale to doświadczenie zdobywane latami skutkuje mistrzostwem.

Zainteresowanych życiem Jessego zapraszam do lektury „Wspomnienia gracza giełdowego”, która jest biografią tego inwestora.

Porady inwestycyjne Livermore'a.

  1. Spekuluje się w określonych momentach. Większość czasu zajmuje czekanie na odpowiedni moment do zajęcia pozycji.
  2. Nie szukaj rady u innych osób. Chodzi o opinie insiderów, opiniotwórców. Nie można ufać obietnicą szybkich i dużych pieniędzy. Na zysk trzeba samemu zapracować.
  3. Nie jesteś w stanie śledzić całego rynku. Skup się na konkretnej branży. Nie poddawaj analizie poszczególnych akcji, jakby istniały w próżni, zwracaj uwagę na kontekst.( od siebie dodam, że rynek w USA jest znacznie bardziej rozbudowany niż w Polsce i musiały zostać wprowadzone dodatkowe podziały dla poszczególnych branż – zainteresowanych odsyłam do Wall Street Jurnal, tam można zobaczyć jak wygląda taki podział.
  4. Skup się na najbardziej płynnych akcjach i liderach danych branż. Nie trać czasu na małe i słabe spółki.
  5. Nie licz na szybkie wzbogacenie się. Przygotuj się zawczasu na straty. Gdy osiągniesz znaczny zysk, wycofaj go na konto oszczędnościowe.
  6. Zamiast skupiać się na tym „dlaczego coś się dzieje” lepiej skup się na tym „co się dzieje” i jak możesz to wykorzystać.
  7. Szybko ucinaj straty i pozwól zyskom rosnąć. Nie zamykaj za wcześnie zlecenia jeśli nie ma ku temu wyraźnego powodu. ( Dodam od siebie, że chodzi tu bardziej o aspekt psychologiczny, gdzie niektórzy widząc, że pojawił się zysk na ich kontach bardzo szybko chcą zaksięgować go w obawie, ze go utracą. )

„Kurs nigdy nie jest za wysoki, aby zacząć kupować, ani zbyt niski, aby zacząć sprzedawać.”