Za nami majówka, a mnie
naszło po obejrzeniu paru filmów i wykładów TJS na małą
pisaninę.
To co najbardziej mi się
podoba w tych wykładach, walkach i dyskusjach to, to że można
spotkać tam przeróżne podejścia do runku. Jedni skalpują na m1,
inni nie schodzą poniżej H1 i to mi się podoba, że żaden w TJS
nie próbuje przekonać, że jego system, jego spojrzenie jest
najlepsze. Ładnie to Rafał podkreślił..."są różne sposoby
krojenia tego samego ogórka".
Przyznam się bez bicia,
że oglądając wyniki i zachowania uczestników ponownie spróbowałem
swoich sił na niskich interwałach. Niestety z marnym skutkiem. Nie
tyle dla mojego kapitału co dla mojej psychiki. Zacząłem być
rozdrażniony, może nawet trochę przestraszony, że za chwilę
ucieknie mi najlepszy ruch dnia. Może to dlatego, że obowiązki w
pracy nie dawały mi się w pełni skupić nad tym co robię. Szybko
dałem sobie z tym spokój. Może jak już nie będę musiał
pracować, dłużej przysiądę nad tą analizą.
Jednak pewne niuanse mnie
zaskoczyły... Na niektórych filmach jest pokazana piękna kwota
zysku 80 tys. Aczkolwiek jest ona robiona z kapitału np. 200 tys,
gdzie te 200 tys to zaledwie 10 % całego kapitału. Ciut to
przerażające, jak widzę takie kwoty w górę i w dół co parę
minut na ich rachunkach, ale pocieszam się faktem, że finalnie
często jest to zysk na kapitale około 20%, czasem nawet znacznie
mniej. Chętnych do zagłębienia się w temat zapraszam do obejrzenia filmów z TJS.
Z jednej strony są Ci
którzy pokazują jak wyjść z długów. Z drugiej strony ukazują
się Ci, którzy zarabiają w miesiąc tyle ile ja w dwa lata...
Moja stopa zwrotu nie jest
porażająca. Na razie traktuję to jako dodatek. Jak wyniki
miesięczne zaczną przekraczać moje etatowe wynagrodzenie, to
myślę, że zacznę się zastanawiać nad porzuceniem etatu.
Jednak tak sobie myśląc... praca przy
wykresach....co dziennie... w stałych godzinach... to jak etat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz