Czy łatwo jest zostać "inwestorem"
?
Napisałem ten rzeczownik w cudzysłowie
z bardzo prostego powodu. Zwykle inwestor kojarzy się nam z kimś
kto inwestuje swój kapitał w celu osiągnięcia zysków. Możecie
się zgodzić ze mną lub nie, ale ciekawym spostrzeżeniem jest
pojęcie KAPITAŁ. Czy kapitał to zawsze pieniądze?
Jednym z podstawowych kapitałów, o
którym zazwyczaj się zapomina, a który jest najbardziej kluczowy,
jest czas. Aby się uczyć, aby coś zrobić, stworzyć. W dużym
skrócie każdy kto inwestuje swój czas w jakieś przedsięwzięcie jest
inwestorem.
Innym rodzajem kapitału są oczywiście
pieniądze. Tu sprawa jest bardziej oczywista. Kapitał własny lub
pożyczony i cel w postaci osiągnięcia określonych zysków. W
porównaniu do czasu, który mamy z góry ograniczony, pieniądze nie
mają limitu. Nikt bowiem, nie patrzy na Ciebie z góry i nie mówi :
możesz zarobić tylko 20.000 zł netto rocznie NIE WIĘCEJ! :)
Bycie bogatym inwestorem to piękne
kobiety, szybkie samochody, jachty i... sam pomyśl co jeszcze :)
Można inwestować kapitał na giełdzie, w biznesie, w pracy.
Tylko co w przypadku biednego
inwestora? Czy kiedykolwiek ktoś z was o tym pomyślał?
W sztuce inwestowania dużą rolę
odgrywa nasza psychika. BANAŁ! - pewnie sobie niektórzy pomyślą.
Niestety sam wiem jak to jest. Osobiście pomimo dobrych wyników
day-tradingu, na dłuższą metę męczyłem się, przez co
zaczynałem popełniać mnóstwo błędów, powodujących złe decyzje.
Czy każdy może zostać inwestorem?
Zobaczmy :
Cechy dobrego inwestora to między
innymi : opanowanie, umiejętności logicznego myślenia, umiejętność
radzenia sobie z ryzykiem.
A co jeśli nie mamy tych cech i
należymy do grona biednych inwestorów?
Zacznijmy od tego, że bycie inwestorem
to w dużej mierze zarabianie pieniędzy i poświęcanie swojego
czasu bez gwarancji, że zarobisz więcej niż wydasz. Gdy tych
środków nie ma, a pojawia się widmo niezapłaconych rachunków,
braku realizacji celów, zaczynamy się bać. Strach przeradza się w
frustrację, a ta z kolei w złość. Jesteśmy wtedy poddenerwowani
dosłownie na wszystko. Klientów, sytuację na rynku, męża/żonę,
dzieci, psa/kota/papugę. Wszystko nas irytuje. Nawet kłak na stole
może wyprowadzić z równowagi, dosłownie wszystko, byle tylko dać
ujście swojej frustracji, która jest spowodowana strachem i lękiem.
Czy każdy więc może być inwestorem?
Otóż nie. Osoby ogarnięte lękiem przed podjęciem ryzyka i te
które z tymi negatywnymi emocjami nie mogą sobie poradzić nie
zostaną bogatymi inwestorami, nawet jeśli by tego bardzo chciały.
Najpierw bowiem trzeba zapanować nad sobą, aby móc panować nad
tym co jest na zewnątrz nas. Niby proste, ale czemu tak wiele osób
o tym nie wie lub nie chce wiedzieć?
Dlatego należy zadać sobie ważne
pytanie. Ile jestem w stanie znieść negatywnych zajść, aby nie
pojawiły się wyżej wymienione negatywne zachowania i czy jestem w
stanie nad nimi zapanować ?
Jednym z podstawowych założeń, jak
zapobiegać takich zdarzeniom, jest nie dopuścić do powstania tych
negatywnych emocji.
Jak to zrobić ?
W przypadku inwestowania podstawowym założeniem powinien być próg finansowy zgromadzonych pieniędzy, który powinien być naszym pułapem poniżej którego nie schodzimy. Limit zależy najczęściej od miesięcznych wydatków np. 3 x miesięczne zobowiązania. Dzięki temu, gdy nasz kapitał stopnieje i pojawi się okazja do inwestycji, to założenie uchroni nas przed uszczupleniem swoich zapasów i pojawieniu się nerwów. Jeśli chcesz poczuć dreszczyk emocji "wszystko, albo nic" zapraszam do kasyna ;)
Przykład :
Nasz minimalny pułap to 3000 zł zabezpieczenia finansowego. Mamy obecnie w portfelu 3400 zł. Pojawiają się dwie okazje inwestycyjne a) wymagająca 600 zł wkładu b) wymagająca 350 zł wkładu. Z racji naszego założenia o nieprzekraczalności danego pułapu finansowego z automatu rezygnujemy z opcji a). Ktoś może sobie pomyśleć : "Ale to może się przecież udać ! CO jeśli odpuszczę a będzie tak, że bym zarobił ?!" Ok, a co będzie jeśli nie zarobisz? Czy masz gwarancję uzyskania zysku? A jeśli stracisz? Będziesz do tyłu 200 zł i pewnie zrobisz tak z następną decyzja inwestycyjną i następną.... Znasz historie ludzi, którzy myśleli, że zawsze będzie pięknie i zawsze będą wygrywali? Ja niestety znam....
Nie bójmy się ryzyka. Podejmujmy wyzwania, ale róbmy to z głową.
Jak to zrobić ?
W przypadku inwestowania podstawowym założeniem powinien być próg finansowy zgromadzonych pieniędzy, który powinien być naszym pułapem poniżej którego nie schodzimy. Limit zależy najczęściej od miesięcznych wydatków np. 3 x miesięczne zobowiązania. Dzięki temu, gdy nasz kapitał stopnieje i pojawi się okazja do inwestycji, to założenie uchroni nas przed uszczupleniem swoich zapasów i pojawieniu się nerwów. Jeśli chcesz poczuć dreszczyk emocji "wszystko, albo nic" zapraszam do kasyna ;)
Przykład :
Nasz minimalny pułap to 3000 zł zabezpieczenia finansowego. Mamy obecnie w portfelu 3400 zł. Pojawiają się dwie okazje inwestycyjne a) wymagająca 600 zł wkładu b) wymagająca 350 zł wkładu. Z racji naszego założenia o nieprzekraczalności danego pułapu finansowego z automatu rezygnujemy z opcji a). Ktoś może sobie pomyśleć : "Ale to może się przecież udać ! CO jeśli odpuszczę a będzie tak, że bym zarobił ?!" Ok, a co będzie jeśli nie zarobisz? Czy masz gwarancję uzyskania zysku? A jeśli stracisz? Będziesz do tyłu 200 zł i pewnie zrobisz tak z następną decyzja inwestycyjną i następną.... Znasz historie ludzi, którzy myśleli, że zawsze będzie pięknie i zawsze będą wygrywali? Ja niestety znam....
Nie bójmy się ryzyka. Podejmujmy wyzwania, ale róbmy to z głową.
Inwestowanie to chłodna kalkulacja,
pamiętajcie o ciemnej stronie mocy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz